Uphill Race Śnieżka [25.06.2017]

Posted on Posted in Bez kategorii

Łukasz Derheld 2. open [1 M3]

To mój 8. Uphill Race na Śnieżkę. W każdym kolejnym roku zakładałem sobie inne, wyższe cele: od top 10, poprzez „załapanie” się na dekorację w Karpaczu, złamanie bariery godziny, aż do zdobycia podium open. W tym roku przyjechałem, by walczyć o zwycięstwo. Znam ten podjazd doskonale, wiem jak się rozgrzać oraz jak przygotować sprzęt.

Mój pojazd na Śnieżkę, ze sztywnym widelcem, lekkimi kołami, szybkimi oponami i pedałami szosowymi ważył niecałe 8kg. Wprawdzie w ubiegłych latach udawało się nawet łamać granicę 7kg, to z pewnością najnowszy Procaliber był najsztywniejszy najszybszy.

Tempo podjazdu pod Karpacz było dość spokojne. Pamiętam edycje, na której Marek Galiński z Andrzejem Kaiserem rozerwali peleton już na wysokości Białego Jaru. Tym razem prawdziwe ściganie rozpoczęło się od Świątyni Wang, gdzie samo nachylenie wymusiło na zawodnikach najwyższą intensywność.

88989-RBSN17-54-UPH-000101-rbsn17_02_kgl_20170625_103332_1
Do Strzechy Akademickiej jechałem w czteroosobowej grupie. Dobrze wiedziałem, że tempo jest wyższe od moich możliwości i „jadę na kredyt”, jednak ktoś, kto chce walczyć o zwycięstwo, nie może zamartwiać się odczuciami i wskazaniami pulsometru. Po prostu trzeba próbować i jechać w czubie. Najwyżej się padnie. Mimo, że cały czas walczyłem i dawałem z siebie wszystko- mocni rywale mi odjechali. Całe podium trzymało się 100m przede mną, a ja bezradnie wisiałem na czwartym miejscu.

88989-RBSN17-54-UPH-000101-rbsn17_01_mr_20170625_105559_3

Sytuacja zaczęła się odmieniać na Drodze Jubileuszowej. Wciąż byłem w stanie trzymać wysokie tempo, a przeciwnicy osłabli. Wyprzedziłem Rafała Alchimowicza, a za zakrętem Michała Ficka. Przed ostatnim zakrętem przed metą miałem w zasięgu lidera- Marcina Mokiejewskiego. Rzuciłem się do sprintu i już wiedziałem, że metr za kreską padnę z wycieńczenia na kamienie. Rywal widział mnie przez ramię i w miarę doganiania podkręcał swoje tempo.

88989-RBSN17-54-UPH-000101-rbsn17_01_kgl_20170625_105510

Zabrakło bardzo niewiele- 2 sekundy. Znów PRAWIE wygrałem i choć nie udało się zwyciężyć, to bardzo się cieszę! Mam cel na przyszły rok!

 

Maciej Zielonka 9. open [5 M3]

Uphill Race Śnieżka to impreza, która siedziała mi w głowie już od zimy kiedy to udało się na nią jakimś cudem zapisać. Postawiłem sobie cel na ta imprezę, a mianowicie złamać jedną godzinę.

88989-RBSN17-54-UPH-000101-rbsn17_01_kgl_20170625_095951

Od startu tempo dość spokojne, bez szarpania, było widać że towarzystwo ma duży szacunek do góry. Tętno z każdą minutą rosło aż dojechaliśmy do Świątyni Wang gdzie zaczyna się bruk na drodze.

88989-RBSN17-54-UPH-000101-rbsn17_01_kgl_20170625_100019

W tym też miejscu poszło solidne tempo, w peletonie zrobiła się cisza i każdy już jechał swój wyścig. Nie chciałem odpuszczać ucieczki ale obrotomierz odradzał takie tempo i szybko wróciłem na parametry jakie sobie założyłem. Trasę podzieliłem sobie na 3 etapy pierwszy to Strzecha Akademicka, koło której byłem na 10. pozycji. Zaraz po jej minięciu zrobiło się naprawdę stromo i dogoniłem dwóch rywali, z którymi jechałem przez kolejne mozolne kilometry. Na zjeździe przed Domem Śląskim nadusiłem na pedały ile sił, bo wiedziałem, że uda się zyskać na zjeździe z racji roweru z pełnym zawieszeniem i lepszej trakcji w stosunku do reszty uczestników.

Za Domem Śląskim wciąż było szybko stromo i dziurawo. Temperatura wyraźnie spadła, a wiatr jeszcze się wzmógł. Cisnąłem już z całych sił, ale rywale nie odpuszczali ani z tyłu ani z przodu. Doczłapałem się do mety w czasie 59:30, co dało mi 9 miejsce open i 5 w kategorii.

Z wyniku jestem bardzo zadowolony, z dyspozycji tym bardziej. Impreza była świetnie przygotowana. Podobała mi się atmosfera podczas jej trwania. A już za rok kolejna edycja!

 

Agnieszka Patoka 5. open [2 K2]

Przyjechałam do Karpacza dopiero z samego rana, jeszcze wieczór wcześniej świętowałam zamążpójście mojej siostry! Obudziłam się w górach, nie dowierzając, że za kilka godzin mam wjechać na najwyższy szczyt Karkonoszy! Przed startem zrobiliśmy teamową rozgrzewkę, byłam bardzo dobrze przygotowana. Ustawiłam się z przodu, niedaleko kolegów. Atmosfera była inna niż zwykle. Obok mnie, w roli kibica stały starsze panie, jedna ścisnęła mi rękę mówiąc: „Chciałabym, żebyś wygrała! Ale trzecie miejsce tez będzie dobre”;-).

 

Zaraz potem start, honorowe kilkaset metrów i pełen gaz. O dziwo, moje dziwo, nogi szły równo, czułam, ze to może i będzie mój dzień! Widziałam dziewczyny jadące za mną, ale moja odległość miedzy nimi wciąż się zwiększała. Przy Świątyni Wang, na około 3km podjazdu, kibice krzyczeli i informowali, że nadal prowadzę. Cały czas  czułam się bardzo dobrze. Zaczął się bruk, a ja skupiałam się na tym, aby cały czas jechać równo, nie szarpać tempa. Nie było z resztą takiej potrzeby, skoro dziewczyny były na ogonie, a ja kontrolowałam sytuację. Niestety zdarzyło się coś, czego nie planowałam w tym dniu- uszkodziłam tylną oponę. Wszystko działo się tak szybko! Po nogach sikało mi mleczkiem, nie ukrywam, ze się wkurzyłam. Płyn załatał dziurę, ale powietrze zeszło na tyle, ze musiałam się zatrzymać. Niestety zaryzykowałam i nie wzięłam ze sobą pompki. Musiałam prosić innych zawodników. Minęły mnie moje rywalki. Zatrzymał się jeden zawodnik i poratował pompką. Bardzo Ci dziękuję! Dopompowałam koło na tyle, aby jechać dalej i gonić czołówkę kobiet. Powietrze znowu zaczęło mi schodzić i czekał mnie kolejny postój… Czas uciekał.

19250403_1506630769397525_7281654619377837092_o

fot. Uphill Race Śnieżka

Ciężko było mi wrócić do rytmu, towarzyszył nam silny wiatr. Przed Domem Śląskim dogoniłam jedną rywalkę. Potem, po krótkim wypłaszczeniu, zaczął się ostatni atak. Widziałam zawodniczkę przede mną, ale ta zachowała wyraźnie więcej sił na końcówkę. Niestety dopadły mnie silne skurcze. Wtedy powiedziałam sobie „Po prostu to ukończ!”. Przy samej górze doping był niesamowity. Zaczęło do mnie docierać czego właśnie dokonuję, ze właśnie spełniam moje marzenie, że jestem z siebie tak niesamowicie dumna! Wjechałam na Śnieżkę! Byłam wtedy naprawdę spełniona, a do oczu napłynęły łzy szczęścia. Najdłuższy podjazd w moim życiu ukończyłam na 5 pozycji w OPEN kobiet, z równo sześciominutową stratą do zwyciężczyni.

DSCF5004-Tone Map Linear

fot. Piotr Wróbel

Sławek Wojciechowski 24. open [10 M3]